poniedziałek, 31 grudnia 2012

Prolog - 10 lat . . .

Dwójka dzieci.
Najlepsi przyjaciele.
Chłopczyk i dziewczynka.
Siedzieli  na  huśtawkach  w  pustym  parku,  popychani przez  wiatr. Oboje  wpatrywali  się w ziemie,
unikając swojego kontaktu. Chłopiec  miał  najeżone i niespotykane  różowe  włosy oraz ciemne oczy. Dziewczynka  zaś  miała proste  blond włosy  i  duże czekoladowe  oczy.  Dziewczynka  rozmyślała o
obietnicy którą złożyła chłopcu który koło niej siedział.
- Obiecaj że mnie nie zostawisz, Lucy.
- Obiecuje, że cie nie zostawię, Natsu!
Ścisnęła usta w wąską linie, zbierając się na powiedzenie mu czegoś czego ona nie chciała. Spojrzała
na  niego  smutnym  wzrokiem,  a  z  jej  czekoladowych  oczu,  wypłynęły  łzy. Chłopczyk się na nią
spojrzał i zaniemówił.
- Lucy, c-co się stało?
- N-natsu... - Zaciągnęła  nosem,  wycierając łzy. - Natsu, ja ...co byś  zrobił  gdybym złamała naszą
obietnice? Gdybym odeszła?
Chłopak zastanowił się przez chwile.
- Gdyby tak się stało to bym cie znienawidził  ale ty... - Spojrzał na nią poważnie. - ... nie wyjeżdżasz  prawda? Nie zostawiasz mnie samego?
- P-przepraszam, a-ale nie mam wyboru... - Zaszlochała, i zeskoczyła z huśtawki.
- Żegnaj, Natsu.
I uciekła, zostawiając zszokowanego i zarazem załamanego chłopczyka samego.

***

Minęło  10 długich i samotnych lat od ich  nagłej rozłąki, która  zostawiła  dwójkę dzieci ze złamanymi 
sercami. W końcu zaraz przed ich rozstaniem oboje stracili rodzica. Lucy nie potrafiła sobie wybaczyć
 jak  go  potrafiła.  Byli dziećmi,  trzeba  ruszyć dalej  z  życiem  ale  ona nie  potrafiła zapomnieć jego głupkowatego uśmiechu, którym ją zawsze witał. Tylko że,  Lucy nie potrafiła  zrozumieć  dlaczego to
uczucie nadal ciąży na jej barkach. Czy nie powinna  się już go dawno pozbyć?

Przecież  miała  wszystkich  przyjaciół   którzy  pracowali  dla  jej  ojca. Wiec,  czemu patrzyli na nią
smutnym wzrokiem jak przeszła przez bramę prowadząca do pałacu Heartfilia? Czuła niepokój, który
z każdym krokiem wzrastał, a ona nie potrafiła go zrozumieć. A  sięgnął  on swojego  epicentrum  gdy
Pani  Supetto,  pokojówka  z  długimi  ciemno-fioletowymi   włosami   spiętymi  w   ciasny   kucyk  i
zmarszczkami do niej podeszła w głównym holu.
- Pan Heartfilia oczekuje Panienkę w swoim gabinecie. -Oświadczyła po czym kłaniając się jej lekko, odeszła kontynuując swój obowiązek pokojówki. Lucy skinęła do oddalającej się staruszki i ruszyła
na piętro do biura swojego ojca. Wpatrywała się niepewnie w dębowe dwuskrzydłowate drzwi i po 
chwili wahania zapukała, delikatnie i prawie niedosłyszalnie.
- Wejść  - Usłyszała  ciężki  i  niski   głos   swojego  ojca.  Jego  ton  głosu  był  władczy  i   zabierał
jakiekolwiek  wole  w  osobach  żeby  zaprzeczały  w  jego  zdaniach. Nacisnęła klamkę i weszła do pomieszczenia. Jej ojciec stal do nie stylem, ale gdy drzwi się otworzyły odwrócił się. Miał krótko
ścięte blond włosy  i tego samego koloru grube brwi i wąsy. Na sobie miał ciemno brązowy garnitur.
- Co to za ubiór? - Niemalże warknął, lustrując Lucy i marszcząc przy tym brwi. Fakt, Lucy miała na
sobie  krótką niebieską  spódniczkę,  kozaki  do kolan i  różowa koszulkę  na ramiączkach  a nie tak
powinna wyglądać dama z bogatej rodziny. 
- Mniejsza z tym. - Dodał po chwili.
- Czemu mnie wzywałeś, ojcze? - Lucy nie kryla swojej irytacji.  Jedną  dłoń  położyła  na  biodrze a
druga zwisała wzdłuż ciała. Nie wliczając wyzywającego spojrzenia które posyłała swojemu ojcu.
- Ahh,  właśnie  to.  Wracamy  do  Fiore.  Dzisiaj   wieczorem.  Podróż  będzie  trwała  całą  noc. -
Poinformował ją ojciec, mierząc ją wyzywającym spojrzeniem.
Zaczęła  powoli  trawić  informacje  które  właśnie  dostała  do  ojca.  Dopiero  wtedy zarejestrowała
pudełka w gabinecie. I wybuchła.
- CO TO MA ZNACZYĆ ŻE WRACAMY? DLACZEGO TERAZ? CZY NIE MOGLIŚMY PO PROSTU TAM ZOSTAĆ?
- Lucy ...
- CZY  WIESZ  JAKIE  TO  TRUDNE  DLA  MNIE?  HUH?  WSZYSTKIE  TE  ZMIANY, I
POWROTY! NIE MAM WŁASNEGO ŻYCIA! 
- Lucy ...
- CZY TY W OGÓLE WIESZ JAK JA SIĘ CZUJE? WIESZ PRZEZ CO PRZECHODZIŁAM
PRZEZ OSTATNIE 10 LAT?
- LUCY! - Ryknął  jej  ojciec,  skutecznie  uciszając  jej  krzyki  i protesty. Zamilkła, patrząc na
niego groźnie.
- Masz się zachowywać przyzwoicie. Twoje rzeczy już są pakowane do karocy i zawożone na
stacje. Idź się przebierz w wybrane ubranie i nie utrudniaj mi życia, Lucy.
Lucy już otwierała usta żeby ponownie zaprzeczy ale ojciec, jej nie pozwolił gestem reki.
- Wyjdź.
I wyszła.
Trzaskając drzwiami.
- Jak go go nienawidzę. - Szepnęła, biegnąc do swojego pokoju, i pozwalając łzą, spływać po jej policzkach.

4 komentarze:

  1. Nieźle się zapowiada, czekam na dalszy ciąg.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięęękneeee....znaczy nie piękne, no bo Natsu smutny...we don't like when Natsu cry xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się całkiem interesująco. Chętnie przeczytam dalsze rozdziały. Szkoda mi Natsu, w dodatku ciekawa jestem jak zareaguje, kiedy ponownie ujrzy jasnowłosą.
    Pozdrawiam serdecznie. ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się całkiem ciekawie, jestem ciekawa co dalej, żal mi trochę tylko Natsu <3

    OdpowiedzUsuń

Statystyka

Lista